Rozkwit
zawdzięcza Moszna fortunie Tiele-Wincklerów, pruskich potentatów
przemysłowych, którzy kupili posiadłość w 1866 r. Swój
dzisiejszy wygląd zamek zyskał po pożarze w 1896 r. Wtedy zaczęła
się trwająca kilkadziesiąt lat rozbudowa starego pałacu. Każde
skrzydło jest w innym stylu. Najstarsza środkowa część - w
barokowym, wschodnia nawiązuje do renesansu, a zachodnia,
najbardziej reprezentacyjna- do stylu gotyckiego. Jak twierdzą
okoliczni mieszkańcy, w zamku jest 365 pomieszczeń, czyli tyle, ile
dni w roku, a wieżyczek - 99, bo tyle wiosek miał
Tiele-Winckler. Pałac przetrwał drugą wojnę światową,a
wnętrza i wspaniały park zostały zdewastowane w okresie
powojennym. W 1972 r. został wyremontowany.
Do zamku kierujemy się głównym wejściem od strony wsi. Dalej prowadzi szpaler azalii i rododendronów. Z okienka najwyższej wieży macha do nas szkielet, który kilkanaście lat temu umieścili tu uczniowie pobliskiej szkoły - odtąd jest maskotką zamku. Misternie zdobionymi schodami z drzewa sandałowego przechodzimy nad kawiarnią z największym kominkiem w zamku, by wejść do sali balowej ze szklanym sufitem, w której mieści się galeria sztuki współczesnej. Potem wchodzimy do imponującego "gabinetu pana" (obecna biblioteka) z pięknym widokiem na park. Jeszcze sala myśliwska, salon Pod Pawiem (dziś jest tu czytelnia ), jadalnia i palmiarnia z egzotycznymi roślinami i kaplica, w której obecnie odbywają się koncerty.
Do ogrodu wychodzimy przez taras, którego strzegą dwa groźne lwy. Warto przystanąć na schodach i przyjrzeć się balkonom, wieżyczkom, rynnom. Poukrywały się w nich kamienne żaby, sowy, małpki i dziki, a między dwiema wieżyczkami kamienne jaskółki uwiły gniazdo.
W 250-hektarowym parku rosną 200-letnie lipy i 300-letnie dęby. Jego największą ozdobą są jednak krzewy rododendronów i azalii, które przyciągają tu turystów z całej Polski. Piękną aleją lipową z ciągnącymi się wzdłuż niej kanałami w stylu holenderskim i francuskim idziemy w stronę pobliskiej nekropolii, gdzie spoczywają prochy byłych właścicieli Mosznej.
Do zamku kierujemy się głównym wejściem od strony wsi. Dalej prowadzi szpaler azalii i rododendronów. Z okienka najwyższej wieży macha do nas szkielet, który kilkanaście lat temu umieścili tu uczniowie pobliskiej szkoły - odtąd jest maskotką zamku. Misternie zdobionymi schodami z drzewa sandałowego przechodzimy nad kawiarnią z największym kominkiem w zamku, by wejść do sali balowej ze szklanym sufitem, w której mieści się galeria sztuki współczesnej. Potem wchodzimy do imponującego "gabinetu pana" (obecna biblioteka) z pięknym widokiem na park. Jeszcze sala myśliwska, salon Pod Pawiem (dziś jest tu czytelnia ), jadalnia i palmiarnia z egzotycznymi roślinami i kaplica, w której obecnie odbywają się koncerty.
Do ogrodu wychodzimy przez taras, którego strzegą dwa groźne lwy. Warto przystanąć na schodach i przyjrzeć się balkonom, wieżyczkom, rynnom. Poukrywały się w nich kamienne żaby, sowy, małpki i dziki, a między dwiema wieżyczkami kamienne jaskółki uwiły gniazdo.
W 250-hektarowym parku rosną 200-letnie lipy i 300-letnie dęby. Jego największą ozdobą są jednak krzewy rododendronów i azalii, które przyciągają tu turystów z całej Polski. Piękną aleją lipową z ciągnącymi się wzdłuż niej kanałami w stylu holenderskim i francuskim idziemy w stronę pobliskiej nekropolii, gdzie spoczywają prochy byłych właścicieli Mosznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz